3
lis

Pięćdziesiąt twarzy Greya – E. L. James

Gatunek: Romanse

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (No Ratings Yet)
Loading...

Ociekającą seksem i niską wartością literacką książka, bije rekordy popularności. Co takiego ma w sobie „Pięćdziesiąt twarzy Greya”? Fenomen tej powieści ciągle trwa i przenosi się na kolejną część sagi. A w 2013 roku spodziewać się można jej ekranizacji. Podobnie jak książka, film także przyciągnie do kina miliony. Oby scenarzyści popracowali nad tekstem, w innym wypadku zaserwują nam kiepski film pornograficzny.

Niezdarna i cnotliwa 21-letnia studentka literatury, Anastasia Steele w zastępstwie udaje się na wywiad z doskonałym pod każdym względem młodym biznesmenem, Christianem Greyem. W progu jego gabinetu przewraca się i pada do jego stóp. Wówczas Christian Grey dostrzega w niej idealny materiał na uległą. Wkrótce niedoświadczona Ana wejdzie w świat sadomasochistycznych uciech, zwierzęcego pożądania i wielkiej miłości, która nie do końca pasuje przy układzie Pan-Niewolnica.

Pierwszych kilkanaście stron czyta się z zaciekawieniem. Z napięciem czeka się na pierwsze opisy perwersyjnego seksu, zabaw z pejczami, itd. Później jest coraz gorzej, z trudem dobrnęłam do końca. Dawno nie miałam w ręku tak słabo napisanej powieści. Nie jeden harlequin miał wyższy poziom literacki. Trudno wyrokować ile w tym winy tłumacza, ale z pewnością ciągłe powtórzenia oraz mało efektowne opisy to wina autorki.

O mdłości przyprawiały mnie fragmenty na temat zachowania wewnętrznej bogini, która raz tańczy, raz się złości, później znowu tańczy. Do tej pory nie wiem czemu miało służyć takie wstawki, ale ich ogromna ilości, budziła moją odrazę i omijałam je. Z wypiekami na twarzy czytałam pierwsze opisy seksu niewinnej Anastasi z władczym Greyem. Wydawać się mogło, że kolejne będą pikantniejsze i ostrzejsze – niestety autorka ograniczyła się tylko do kilku słów, które za każdym razem powtarzała. Było zerżnięcie i orgazm, a  Anastasia rozpada się na milion kawałków. I tak w kółko.

W książce E. L. James nie ma żadnych odkrywczych tez. Pisarka przypomniała jedynie, że istnieje coś takiego jak perwersyjnego seks, a pejcze i klapsy to żadana nowość. Bardzo trudno zatem zrozumieć dlaczego „Odcienie Greya” aż tak wciągają. Może ten prosty język pozwala dojść do końca bez większego wysiłku? A może od czasu do czasu każdy lubi przeczytać tandetny romans? A w tym wypadku nie trzeba się nawet wstydzić – bo to przecież „Pięćdziesiąt twarzy Greya”.

Tagi:,

Dodaj komentarz

Imię (*)
Adres strony
Treść komentarza