To, że Jack Kerouac wielkim pisarzem był, wie chyba każdy bardziej zorientowany fan literatury. Nie wierzycie? Zapytajcie tego gościa, który zawsze czyta na stojąco książki w sieciowej księgarni. Tak, wiecie o kogo mi chodzi. W każdym razie ostatnio wydano, po raz pierwszy po polsku, jedną z jego powieści – „Maggie Cassidy„.
Różowiutka okładka może być w tym wypadku nieco myląca, ale po kolei. Mamy do czynienia z historią nastolatka dorastającego w małym miasteczku Lowell w Stanach Zjednoczonych lat trzydziestych. Jak nastolatki – to wiadomo – pierwsze miłości. I tutaj właśnie ujawnia nam się tytułowa Maggie, która jest obiektem westchnień głównego bohatera. A przynajmniej powinna być, bowiem im dalej będziemy przedzierać się przez karty tej powieści, tym więcej elementów przestanie nam pasować do sielankowego nastroju okładki. Nawet sport, który odgrywa dużą rolę w świecie przedstawionym (bohaterowie nie tylko wciąż o nim rozmawiają, ale nawet odnoszą lekkoatletyczne sukcesy) staje się w pewnym momencie tylko tłem, zasłoną dymną.
Powieść Kerouaca zawiera w sobie bowiem ogromny zastrzyk melancholii i nostalgii. Główny bohater, który nie bardzo potrafi poradzić sobie ze swoimi uczuciami (albo bardziej ich brakiem) snujący wewnętrzne monologi jest tak naprawdę odbiciem niemal każdego z nas. Bo, chociaż nie mieszkaliśmy na amerykańskiej prowincji, w gruncie rzeczy (o ile jesteśmy wrażliwi i zdarza nam się na chwilę przystanąć i zastanowić nad swoim życiem) możemy dzielić z bohaterem podobne przeżycia, rozterki, bóle.
Dobra to powieść. Nie wiem czy najlepsza Kerouaca, ale chyba całkiem niezła na początek przygody z tym autorem. Nie jest jeszcze tak mroczna jak „Podziemni”, ma w sobie nieco niewinności. Co ciekawe i paradoksalne, niektórym do docenienia jej może wystarczyć ta „wierzchnia” warstwa. Przywołująca nieco klimat „Cudownych lat”, beztroska, „nastoletnia”. Jednak prawdziwe jej piękno to drugie dno. Nie tak radosne, może wręcz z tej radości ograbione, ale nie mniej piękne. Kurcze, Kerouac naprawdę wielkim pisarzem był.
Dodaj komentarz