3
lis

Molekuły emocji – Janusz Leon Wiśniewski

Gatunek: Opowiadania

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (No Ratings Yet)
Loading...

Kto o molekułach emocji napisze lepiej niż doktor habilitowany chemii? Poznaliśmy już „S@motność w sieci”, wiemy więc czego się spodziewać. Ale tak, jak przy pionierskim dziele Janusza L. Wiśniewskiego popłakałam się raz, tak przy „Molekułach…” wyłam raz za razem! Po raz kolejny zostajemy zaskoczeni głębią uczuć, miłości w otoczce bólu, rozstania.

Całość książki to pojedyncze opowiadania, które rysują nam obraz osoby (w każdym opowiadaniu innej) oraz „wzoru chemicznego” jej stanu ducha. Zbiór opowiadań Wiśniewskiego pochłonęłam w godzinę. Myślę, że wszyscy pamiętamy scenę ze świetnego filmu Marka Koterskiego „Dzień świra”, w którym kobieta, częstowana chipsami przez syna, odpowiada sięgając do paczki: „Oooostatni”. Tak też było ze mną i tą lekturą. Po zakończeniu jednego, mechanicznie sięgałam po kolejną dawkę. Czasami się zastanawiam, czy Janusz L. nie chodzi po domach nieznanych mu ludzi, w celu spisania ich dramatów życiowych. To taki przyjaciel. Chociaż niewidzialny i fizycznie nieobecny.

Mają te opowiadania w sobie coś z pamiętników. To osobiste, rozdrapane rany, które zostały zadane przez przypadek bądź celowo. Lata temu, ale i przed godziną. To także wzruszenia i nieustanne, niezaspokojone tęsknoty. Miłość. Nie są to jednak jedynie miłości między kochankami, parą, rodzicami. Są to też uzależnienia np. córki od ojca, czy też autora od własnej książki. Bo trzeba powiedzieć, że nie brakuje tu także autobiograficznego opowiadania dotyczącego wcześniej już wspomnianej „S@motności w sieci”. Być może tych autobiograficznych wątków jest więcej?

Jakich treści możemy się spodziewać już wiemy. Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na tytuły. Pośród wielu oczywistości jak, np. „Odejścia” lub „Zdrada”, napotykamy opowiadania o tytułach co najmniej zaskakujących. Myślę tu o: „Prawach optyki”, czy też „Postaci prawoskrętnej”. Proza Wiśniewskiego nie jest tworzona jedynie dla kobiet. Mam nadzieję, że nie urażę nikogo stwierdzeniem, ale wydaje mi się, że Wiśniewski to taki trochę męski odpowiednik Grocholi. Wołam więc: „Faceci, książki w dłoń i płakać!”

Tagi:

Dodaj komentarz

Imię (*)
Adres strony
Treść komentarza